poniedziałek, 28 grudnia 2015

Wiosna za oknem, wiosna na talerzu

Inspiracja 1: Wiosenna temperatura pod koniec grudnia, wiosenny płaszczyk, kwiatki kwitnące na balkonie, zielona, młoda trawka na Plantach.




Inspiracja 2: Poświąteczna potrzeba lekkości i nie-do-sytu.

Inspiracja 3Mamushka Olii Hercules. Ukraińskie dzieciństwo Olii zdumiewająco przypomina moje polskie (jesteśmy w tym samym wieku). Pomidorowo-koperkowa sałatka ze śmietaną to smak wszystkich upalnych wakacji, które spędziłam z Mamą i Siostrą w Sanoku. I jeszcze zielone, pomarańczowe i czerwone pomidory rwane prosto z krzaczka i zjadane niczym jabłka. Różowo-fioletowe floksy zasadzone przez moją dwano zmarłą prababcię Anię. Zapach starego drewnianego domu - jego tajemnice i zasadzki. Warto sięgnąc po książkę Olii choćby po to, aby przekonać się, że emaliowane miski, garnki w kwiatki i starsze panie w nylonowych podomkach mogą być tak piękne jak najbardziej wysmakowane stylizacje z Kinfolka.






Sałatka pomidorowo-koperkowa ze śmietaną

2 dojrzałe pomidory (da się nawet zimą - sprawdziłąm!)
4 rzodkiewki
mała czerwona cebula
mały pęczek koperku
2 łyżki śmietany
sól i pieprz do smaku (dużo soli - najpyszniej ;)

Pomidory i rzodkiewki kroimy na ćwiartki, cebulę w drobną kosteczkę, a koperek siekamy. Łączymy wszystko w misce, dodajemy śmietanę i dokładnie mieszamy. Doprawiamy do smaku. Smacznego :*





sobota, 12 grudnia 2015

Zapiekana polenta z bazylią, szpinakiem, pomidorkami i fetą. Anna Jones




Inspiracja 1: Anna Jones "Modern Way to Cook"




Inspiracja 2: Słońce w zimowy dzień.




Inspiracja 3: Scyclijskie wspomnienie o bazylii sprzedawanej w rożku z gazety.




Polenta - szpinak - bazylia - pomidorki - feta

150 g kaszki kukuryszianej
30 ml oliwy
750 ml (po prostu mniej niż litr) bulionu warzywnego
kilka listków szpinaku i bazylii porwanych na mniejsze kawałki
kilka pomidorków koktajlowych - jeśli są duże, to przeciętych na pół
kawałek faty lub innego słonego, wyrazistego sera
skórka otarta z cytryny (sparzonej i najlepiej niewoskowanej)
sól, pieprz



Do garnka wsypujemy kaszkę kukurydzianą, dolewamy oliwę i zalewamy gorącym bulionem warzywnym, mieszając, aby nie zrobiły się grudki. Kiedy kaszka wchłonie płyn, zgęstnieje i zaczną się robić na niej bombelki, zdejmujemy ją z ognia. Doprawiamy solą i pieprzem, wsypujemy połowę pokruszonej fety, liście szpinaki i bazylii - mieszamy. Przelewamy masę do żaroodpornego naczynia lub kilku mniejszych, na wierzchu układamy po kilka pomidorków, posypujemy resztą faety oraz startą skórką cytrynową. Pieczemy w piekarniku pod górnym grillem w temperaturze 200 st przez 10-15 minut lub do momentu, kiedy kaszka się zrumieni a skórka na pomidorkach popęka. Smacznego!

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Herbata - Słońce - Pomarańcza



Herbata sprawia, że czuję się jak w domu.




Czasem trzeba jednak wyjść: żeby złapać słońce, zobaczyć ludzi, poznać nowe smaki.

Ilość bodźców, które przeradzają się w inspirację jest oszałamiająca.

Zimowe słońce jest ostre i oświetla jedynie niewielki wycinek, niczym reflektor.

Można się skupić.




Herbata z miodem cytryną, imbirem i pomarańczą

1,5 łyżeczki miodu
2 plasterki imbiru
herbata w torebkach lub esencja
platerek sparzonej wrzątkiem pomarańczy i cytryny


Miód, imbir i torebkę herbaty zalewamy w szklance gorącą wodą. Kiedy herbata się zaparzy wyciągamy torebkę i dodajemy plasterki cytrusów.
Na dnie szklanki jest najsłodziej.




wtorek, 11 listopada 2014

Jesienne śniadanie: owsianka z gruszką, migdałami i syropem klonowym

Kiedy robi się chłodniej, lubię zjeść rano coś ciepłego i sycącego, a jednocześnie lekkiego. Ciepła owsianka na wodzie przyjemnie ogrzewa ciało od środka, ale nie sprawia, że staję się ciężka czy senna. Gruszka jest idealnym jesiennym dodatkiem, ponieważ zapewnia słodycz absolutną, ale nadal zdrową. Jogurt sprawia, że owsianka jest kremowa, nawet jeśli wyjdzie nam za gęsta. Migdały lub orzechy są przyjemnym chrupkim akcentem, doskonale łączącym się z głębokim, palonym smakiem syropu klonowego - tak, jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o syrop klonowy!



Owsianka z gruszką migdałami i syropem klonowym
(1 porcja)

1/2 szklanki płatków owsianych błyskawicznych
1 szklanka wody
szczypta kardamonu (opcjonalnie)
1/2 małej gruszki lub 1/4 dużej
garść posiekanych migdałów
2 łyżeczki jogurtu naturalnego (np. jogurtu z mascarpone)
2 łyżeczki syropu klonowego



Płatki wsypujemy do garnka i chwilę prażymy na ogniu, stale potrząsając garnkiem, aby nic się nie przypaliło - dzięki temu wydobędziemy z płatków głęboki, orzechowy posmak. Następnie płatki zalewamy wodą i co chwila mieszając, gotujemy ok. 4 minut - do uzyskania pożądanej gęstości i miękkości. Gotową owsiankę przekładamy na miseczkę. Dodajemy pokrojoną w kostkę gruszkę, jogurt, posypujemy migdałami i polewamy syropem klonowym. Smacznego! 



poniedziałek, 10 listopada 2014

Listopadowe przyjemności. Pieczone jabłka z miodem i migdałami

Listopad w Krakowie w tym roku po prostu rozpieszcza.
Wywiało smog, o świcie na niebie kołyszą się różowo-złote chmurki, a po Plantach nadal można chodzić w baletkach i krótkim rękawie. Udało się wybrać na kilka nieplanowanych rowerowych wycieczek i parę razy poopalać się nad Wisłą - jesienne słońce może być zdumiewająco ostre.
Z innych rozkoszy w Muzeum Narodowym można oglądać wspaniałą jubileuszową wystawę prac Olgi Boznańskiej (klik!). Jej malarstwo ma w sobie coś jesiennego i bardzo kobiecego (sic!) - nie narzuca się, po prostu jest i jest doskonałe. Duży plus dla Muzeum za odpowiednie zorganizowanie przestrzeni - są to obrazy, na które trzeba patrzyć z daleka, jest również gdzie przysiąść.



Jesień to u nas w domu czas jabłek, orzechów i grzybów. Dziś będzie na słodko o tych pierwszych.
Pieczone jabłka to mój ulubiony jesienny deser. Mają w sobie najlepsze cechy tej pory roku: ciepło i słodycz, kojarzą się z chwilą, kiedy można zawinąć się w kocyk z kubkiem herbaty, książką i właśnie czymś słodkim. Miód wydobywa i uwydatnia smak owoców, a upieczone migdały stanowią chrupki kontrapunkt. Cóż więcej można chcieć od jesieni?



Pieczone jabłka z miodem i migdałami

2 dowolne duże jabłka (u mnie Rubin)
2 łyżeczki masła
2 łyżeczki ulubionego miodu
garść migdałów/ orzechów włoskich lub laskowych



Piekarnik nagrzać do 180 st. C.

Jabłka umyć i wydrążyć tak, by nie zrobić dziury na wylot a jedynie usunąć gniazdo nasienne. Migdały/orzech posiekać nożem. Jabłka napełniamy w następującej kolejności: masło, migdały/orzech, miód i na wierzch jeszcze raz migdały/orzechy. Tak przygotowane jabłka wkładamy do naczynia żaroodpornego, na dno którego wlewamy odrobinę wody. Pieczemy ok. 30-40 minut. Podajemy ze śmietaną lub jogurtem. Smacznego!

piątek, 17 października 2014

Słodko-gorzko. Babeczki podwójnie czekoladowe

Przyszedł deszcz, ale wcale nie zrobiło się zimno - taka jesień to mi się podoba! Mnie za to naszła ochota na czekoladę. Ciemną, aksamitną, gęstą, słodko-gorzką w smaku. Zwyczajowo upiekłam więc babeczki.



Jestem z nich wyjątkowo dumna, bo zrobiłam je zupełnie na oko, a wyszły nadzwyczaj dobrze. W przeciwieństwie do babeczek, jakie zwykle piekę, te są ciężkie i sycące - jedna na raz zdecydowanie wystarczy. O to z resztą chodziło - typowy jesienny, krzepiący wypiek. Zapraszam!





Babeczki podwójnie czekoladowe

(12 babeczek)

1 tabliczka gorzkiej czekolady
1 tabliczka mlecznej czekolady
2 łyżki cukru (ewentualnie)
100 g masła
3 duże jajka lub 4 mniejsze
120 g mąki
łyżeczka proszku do pieczenia



Piekarnik nagrzać do 180 st. C, przygotować 12-dołkową blachę do muffinek (wyłożyć papilotkami lub delikatnie natłuścić). Obie czekolady rozpuścić w kąpieli wodnej (czyli w misce umieszczonej nad garnkiem z gotującą się wodą), a następnie przestudzić. Bardzo ważne, aby masa była chłodna, inaczej jajka się zetną i katastrofa gotowa ;) Dodajemy miękkie masło i ubijamy mikserem. Następnie dodajemy jajka, po jednym. Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia i szybko łączymy z masą czekoladową - jedynie do połączenia się składników. Gotowe ciasto przelewamy do foremek i pieczemy w piekarniku przez ok. 20 minut. Smacznego!

wtorek, 14 października 2014

"Nie wiem, co zrobić na obiad" - moja ulubiona pseudo-chińszczyzna

Lubię jeść i lubię gotować, ale często dopada ten przygnębiający nastrój pod tytułem: "nie wiem, co dziś zrobić na obiad". Dobrze mieć wtedy w zanadrzu kilka dań, które są proste w przygotowaniu, zawsze się sprawdzają i wszyscy je lubią.
Nie jest żadnym odkryciem, że w sytuacjach kryzysowych najlepiej sprawdzają się różne makarony. Dziś zapraszam na moją wersję "chińszczyzny", która oczywiście ze smakami Państwa Środka ma niewiele wspólnego i jest moją bardzo swobodną interpretacją.




Skład tego dania bardzo zmienia w zależności od tego, co mam w domu. Podstawą jest makaron + warzywa + ciemny sos sojowy. Idealny makaron do tego dania to gryczana soba, ale jeśli akurat o 1 w nocy nie mam go w szafce, zwykłe spagetti sprawdza się idealnie. Dobór warzyw również jest dowolny: poniżej podaję wersję "na bogato", ale czasami w środku nocy jest to u mnie tylko cebula i fasolka szparagowa z mrożonki, a i tak jest super ;) Najistotniejsze jest, aby każdy rodzaj warzyw został usmażony osobno, dzięki wszystko jest takie, jak być powinno, nic nie jest za twarde, ani przypalone i może złożyć się na bardzo smaczną kompozycję. Całość fajnie jest posypać uprażonym na suchej patelni słonecznikiem, który doda daniu dodatkową chrupką teksturę - mniam! Zapraszam i zachęcam do eksperymentów.



"Chińszczyzna"

1 op. makaronu soba lub spagetti - ugotowane wg przepisu na opakowaniu

1 duża marchew
1 duża pietruszka
1 duża cebula (np. czerwona)
2 ząbki czosnku
1 mała papryka lub 1/2 dużej
15 dkg pieczarek
1/2 pęczka szpinaku
garść nasion słonecznika

ciemny sos sojowy, sól, pieprz do smaku

wok lub duża patelnia



Kroimy warzywa: marchew i pietruszkę w słupki, cebulę w piórka, czosnek i paprykę w paski lub kostkę, pieczarki w plasterki, szpinakowi odrywamy ogonki. Każdy rodzaj warzyw smażymy osobno w dużym woku aż do uzyskania pożądanej tekstury/miękkości i przekładamy do dużej miski. W międzyczasie gotujemy makaron zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Na suchej patelni prażymy na złoto garść słonecznika (góra 5 min.). Kiedy warzywa, makaron i słonecznik są już gotowe, na spód woka wlewamy ciemny sos sojowy (ilość wg. uznania i preferencji smakowych, ja wlewam dość sporo i już później nie doprawiam, należy pamiętać, że makaron nawet zahartowany, wchłonie sporo sosu) i podgrzewam na wolnym ogniu. Następnie wrzucam gotowy makaron i łączę go z sosem, a następnie dodaję podsmażone warzywa i dokładnie mieszam, ewentualnie trzymam na ogniu kilka minut, aby danie było odpowiednio ciepłe. Nakładam na talerze i posypuję uprażonym słonecznikiem. Smacznego!