środa, 30 stycznia 2013

Jeszcze o nowym roku, zimowej zupie i …cebulkach




 Nowy rok już powoli przestaje być nowy, ale ja staram się nie zaprzepaścić tego miłego uczucia, że mam jeszcze zupełnie czyste konto, że wszystko może się zdarzyć. Nie robię żadnych planów, nie czynię postanowień – staram się jednak otworzyć szeroko drzwi dla zmiany.


Jakiś czas koleżanka szukała cebulek lilii, aby sfotografować je do przygotowywanej książki. Nigdzie ich nie było, więc zabrałam ją na niezawodny Kleparz. Duże liliowe cebule znalazłyśmy bez problemu, a ja przy okazji sprawiłam sobie radość za sześć złotych, kupując cebulkę tulipana (nawet już nie pamiętam, jaki kolor wybrałam – nie mogę się już doczekać tej niespodzianki!) i pięć cebulek szafirków. Posadziłam je w glinianych doniczkach i codziennie bacznie obserwuję – nic nie sprawia mi większej radości!



 Uwielbiam wszystkie cebulki, pestki i nasiona! Na początku tej zimy przygotowałam sobie małą doniczkę z ziemią, do której wtykałam wszystkie pestki z cytryny, na które natrafiłam robiąc herbatę – z dumą donoszę, że obecnie mam już gaj cytrynowy in-spe i poszukuję miłego miejsca w Toskanii, aby go przesadzić.

Gaj cytrynowy in-spe

Przy tej okazji, nie wypada nie wspomnieć, o awokado, które wykiełkowało z pestki tego lata i jest już całkiem poważnym i dobrze zapowiadającym się małym drzewkiem.

Awokado - już za 7 lat pierwsze owoce!

W mojej kuchni nadeszła ta pora, kiedy lodówka jest najcieplejszym w niej miejscem – przez co staram się ją omijać, zwłaszcza, kiedy jestem w domu sama. Niemniej jednak jeśli już do niej zaglądam to po to, aby ugotować coś naprawdę rozgrzewającego i utulającego zimowe smutki. Coś takiego jak zimowa zupa z grzankami.



Zimowa zupa z grzankami
(składniki na duży garnek zupy)

2,5 litra bulionu lub wywaru warzywnego
2 cebule
2 cukinie
1 mały kalafior
1 brokuł
3 ziemniaki
2 ząbki czosnku
1 mały kubek śmietany
Pół kostki masła

Na grzanki: kilka kromek chleba i masło

Na dużej patelni – moim zdaniem najlepiej nadaje się do tego wok – roztapiamy mało, a następnie podsmażamy na nim pokrojone w kostkę cebule. Po chwili dodajemy pokrojone również w kostkę cukinie i ziemniaki oraz podzielone na różyczki kalafior i brokuł. Całość smażymy, aż warzywa nabiorą smaku, ok. 10-15 minut, dolewając trochę wody w razie potrzeby. Po tym czasie przekładamy warzywa do dużego garnka z bulionem i gotujemy do miękkości. Następnie zdejmujemy garnek z ognia i miksujemy zupę blenderem – nie za długo – poczym dodajemy dwa zmiażdżone ząbki czosnku i śmietanę i doprawiamy do smaku np. świeżo zmielonym czarnym pieprzem. Kromki chleba kroimy z kostkę i smażymy na maśle, pilnując, aby grzanki się nie spaliły. Smacznego!

6 komentarzy:

  1. Witaj Magdo!
    Zachwycam się cytrynowym gajem i awokado - nie sądziłam, że można mieć takie cuda w domowych doniczkach!
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Anno-Mario,
    bardzo mi miło. ja również długo nie sądziłam, że można sobie coś takiego wyhodować, ale okazało się to zaskakująco łatwe i wdzięczne. Co rano oglądam moje roślinki z zachwytem i jestem z nich tak strasznie dumna! Serdecznie zachęcam Cię do małej przygody z pestkami - jeśli tylko masz ochotę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz bardzo ładnego bloga:)
    Niestety awokado nie lubi owocować w mieszkaniach. Zazwyczaj rośnie przez dwa lata, a potem zdycha. Zazwyczaj, bo u mnie rosło 5 lat, a potem zabiła je moja mama;)
    Pozdrawiam i dziękuję za miły spacer:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że podoba Ci się mój blog. Spacer był super! Bardzo mi było miło zwłaszcza, że zazwyczaj nikt nie chce ze mną chodzić. Wiem, że awokado raczej nie zaowocuje, chociaż mojej znajomej w centrum Krakowa owocuje doniczkowy granat, więc może jednak...

      Usuń
  4. Swego czasu miałem z 5 rosnących awokado, najwyższe miało już 1,5 metra... Ale potem wszystkie uschły :) Sadziłem też kaki, cytryny, pestki z daktyli - ogólnie ciekawa zabawa. A tu ciekawy blog na temat takich upraw http://tropicjungle.blox.pl/html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konrad, półtorametrowe awokado, to prawdziwy powód do dumy! (sama mierzę niewiele więcej)Niestety tak to jest z roślinami, że zdychają. Zresztą jak patrzę na krakowską zimę, to im się wcale nie dziwię. Ja właśnie najbardziej lubię ten moment, kiedy czekasz, aż z pestki wyrośnie coś, co nie ma prawa wyrosnąć. Moja siostra wyhodowała tak jabłoń. Mama mojego chłopaka sieje chili - jest to bardzo wdzięczne bo w parę miesięcy od zasiania, masz już swoje własne papryczki. Dziękuję za polecenie ciekawego blogu, myślę, że będzie jednym z moich ulubionych i dziękuję za odwiedzenie MadziaŁygi.

      Usuń

Bardzo dziękuję za odwiedzenie mojego blogu. Pozdrawiam serdecznie!