Są takie wakacyjne
dni, kiedy zostaję sama w domu: wokół robi się zupełnie cicho i leniwie. Życie
toczy się powoli, przez krótka chwilę z niczym nie trzeba zdążyć, można
wsłuchać się w rytm własnego oddechu.
Niekończące się sobotnie
popołudnie.
W takie dni wcale
nie chce mi się gotować. Problem w tym, że chęć na zjedzenie czegoś smacznego
wcale nie mija, ba jest nawet jeszcze większa. Idealny na taka okazję jest
makaron z masłem szałwiowym. Danie to jest niezwykle proste, a zarazem, w jakiś
trudny do uchwycenia sposób, wykwintne. Wymarzone okoliczności są wtedy, kiedy
w lodówce czeka makaron z wczoraj, a w doniczce na balkonie pyszni się aksamitna
szałwia. Wtedy czas przygotowania skraca się do zaledwie pięciu minut.
Makaron z masłem
szałwiowym
porcja makaronu –
ja najchętniej używam rurki (penne)
łyżka masła
garstka świeżych listków
szałwii
sól do smaku
ewentualnie trochę
startego sera (np. dziugasa)
Makaron gotujemy
wg instrukcji na opakowaniu i bardzo porządnie odcedzamy, nie zapominając o
zahartowaniu go zimną wodą. Na patelni rozpuszczamy masło i dorzucamy pokrojone
lub porwane listki szałwii – cały czas pilnujemy, żeby masło się nie
przypaliło. Kiedy szałwia zacznie pachnieć – a jest to po prostu cudowny zapach
– na patelnię dorzucamy makaron i bardzo delikatnie drewnianą łyżką mieszamy
całość. Na koniec solimy do smaku. Podajemy od razu, jeśli ktoś ma ochotę to z
dodatkiem odrobiny startego sera. Smacznego!
P.S. Mój
wczorajszy makaron smakował wyjątkowo dobrze w towarzystwie herbaty z
kardamonem, którą dostałam od Przyjaciółki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za odwiedzenie mojego blogu. Pozdrawiam serdecznie!