Co roku w okresie poprzedzającym Boże Narodzenie pojawia się setki nowych
pomysłów jak spędzić te święta, co na nie przygotować i jak niebanalnie
przystroić na tę okazję dom. Ja trochę na przekór, a trochę z lenistwa stawiam
na minimalistyczną tradycję. Nie mam choinki, ale za to dwie niewielkie gwiazdy
betlejemskie ożywiają nasz pokój w najkrótsze dni roku, które poprzedzają dzień
narodzin Mitry i Jezusa. Od lat piekę również tylko dwa rodzaje świątecznych
ciasteczek: pierniczki i kruche maślane.
Pierniczki w moim wykonaniu są cienkie, twarde i bez lukru – bo takie
lubimy najbardziej. Intensywny smak miodu gryczanego równoważy aromat skórki
pomarańczowej. Z porcji podanej poniżej wychodzi całkiem pokaźna ilość
pierniczków, a ponieważ ciasto dobrze znosi pobyt w lodówce, zawsze dzielę
sobie robotę na parę razy. Moje pierniczki mają również zawsze tylko dwa
kształty: gwiazdki i księżyca. Przy wykrajaniu kształty te dobrze się
uzupełniają: gwiazda, jak to gwiazda, zajmuje dużo miejsca, ale księżyc jest bardzo „ekonomiczny".
Czemu tylko te dwa kształty? Ponieważ przywodzą mi na myśl zimowe rozgwieżdżone
niebo w pewną mroźną noc przy ognisku.
Pierniczki
500 g mąki
200 g cukru pudru (jeśli dodamy zwykły cukier, ciasteczka będą miały „piegi”)
200 g miodu gryczanego
120 g masła
2 jajka najlepiej od wiejskich kur
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki przyprawy korzennej do piernika
Skórka otarta z jednej pomarańczy
Masło utrzeć z cukrem. Następnie dodać masło, miód, jajka, proszek do
pieczenia, przyprawę korzenną, skórkę z pomarańczy i mąkę. Zagnieść ciasto i
wyrabiać, aż będzie zupełnie gładkie. Być może trzeba będzie dodać trochę
więcej mąki, ale trzeba uważać, aby nie przesadzić, bo ciasto stanie się zbyt
twarde. Ciasto dzielimy na kilka kawałków, owijamy w folię spożywczą i wkładamy
do lodówki na godzinę. Po upływie tego czasu, ciasto wyjmujemy, rozwałkowujemy
dość cienko (ciasto jest dość lepkie, ale znów trzeba się pilnować, aby nie
podsypać za dużo mąki), wykrawamy gwiazdki i księżyce i pieczemy ok. 10 minut w
piekarniku nagrzanym do 180 st.
W kwestii kruchych świątecznych ciasteczek, panuje u mnie większa
dowolność. W tym roku dyżurny przepis ustąpił miejsca temu znalezionemu na
blogu Bei. Kruche maślane ciasteczka z żurawiną i pistacjami są bardzo proste w
przygotowaniu, ale efekt zdecydowanie przechodzi oczekiwania. Należy tylko
pamiętać, aby nie pokroić żurawiny i pistacji zbyt drobno – cały urok w dużych
kawałkach. A jeśli tak jak ja, dodacie solone pistacje, smak będzie intrygująco
słodko-słony. Ważną zaletą tego przepisu jest to, że nie zawiera jajek, co
okazało się być zbawienne, kiedy 6 grudnia wpadł z późnonocną wizytą Mikołaj,
który na jajka jest uczulony (w przeciwnym razie dostałabym chyba tylko
rózgę, aż strach pomyśleć…)
Kruche ciasteczka z pistacjami i żurawiną
175 g masła
75 g cukru pudru
Szczypta soli
Łyżka mleka
250 g mąki
30 g posiekanych pistacji
40 g suszonej żurawiny
Masło utrzeć z cukrem pudrem, solą i mlekiem do białości. Dodać pokrojoną
żurawinę, posiekane pistację i mąkę – wszystko dobrze wymieszać. Z ciasta
uformować dwa w miarę możliwości foremne walce, owinąć folią i włożyć na 30-40
minut do zamrażalnika (okazało się, że w nagłych wypadkach, można ten etap
pominąć). Następnie ciasto kroimy na półcentymetrowe plasterki – ważne aby były
one podobnej grubości, bo inaczej ciasteczka upieką się nierówno.
Smacznego!
Wszystkim chciałabym życzyć pogodnych i spokojnych Świąt i pamiętajcie:
dzień staje się coraz dłuższy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za odwiedzenie mojego blogu. Pozdrawiam serdecznie!