Ponieważ Wielkanoc jest świętem ruchomym, co trzy lata ma w naszym domu
bardzo poważną konkurencję, w postaci urodzin najważniejszej dla mnie Osoby. I
tak w ten Wielki Czwartek zajmowałam się pakowaniem prezentów i pieczeniem
urodzinowego ciasta. Zawsze uważałam, że cudownie jest się urodzić na wiosnę i
każdego roku zaczynać wraz z całym światem od nowa, ach! Kiedy wstałam
odpowiednio wcześnie, żeby zdążyć przygotować niespodziankę, słońce świeciło
tak, jakby nagle przypomniało sobie o wiośnie. Przyniesione z Kleparza żonkile
w mgnieniu oka rozwinęły się z niepozornych zielonkawych pączków w dumnych
chorążych wiosny. Wystarczyło nie wyglądać zbytnio za okno tak, aby nie widzieć
śniegu, i z powodzeniem można się było bawić w wiosnę. Poranek był zatem
idealny, aby upiec ciasto.
Jeśli ja miałabym wybrać sobie coś na uczczenie moich urodzin, byłby to z
pewnością bardzo słodki tort bezowy z masą krówkową i daktylami, taki dokładnie
jak daquas z mojej ulubionej krakowskiej cukierni. Na szczęście jednak nie
wszyscy podzielają moją zgubną miłość do bez i kremów – dla niektórych idealnym
ciastem urodzinowym jest „murzynek”. Aby wyjść naprzeciw oczekiwaniom,
wybrałam proste ucierane niezbyt słodkie ciasto, które choć mało okazałe, jest
po prostu smaczne i ładnie wygląda. Dodanie przeze mnie malin (pilnie strzeżona
ostatnia partia zamrożonego lata) do urodzinowego ciasta należy odczytać, jako
niezwykle awangardowe posunięcie. Na to ciasto należy do tych niewiarygodnie
prostych przepisów, które zawsze się udają i zawsze wszystkim smakują. I tak
było tym razem. Serdecznie zapraszam!
Urodzinowe ciasto dla miłośnika
prostoty
200 g miękkiego masła
150 g brązowego cukru trzcinowego
4 jajka
200 g mąki pszennej
60 g ziemniaczanej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżka octu
Maliny świeże lub mrożone – im więcej tym lepiej
Okrągła foremka o średnicy 21 cm*
Masło ucieramy z cukrem na białą puszystą masę, a następnie, nie przerywając
ubijania, dodajemy po jednym jajku. Dodajemy łyżkę octu. Mieszamy razem oba
rodzaje mąki z 1 łyżeczką proszku do pieczenia i wsypujemy do masy jajecznej.
Kiedy wszystkie składniki połączą się w jednolitą masę, przelewamy ją do
natłuszczonej formy. Układamy na wierzchu ciasta mrożone lub świeże maliny – im
gęściej tym lepiej, bo ciasto znacznie urośnie. Ciasto pieczemy w piekarniku
nagrzanym do 180 stopni około 50 minut. Ciasto jest niezbyt słodkie i
przyjemnie puszyste – najlepiej smakuje chwilę po przestygnięciu. Smacznego!
*Dzięki mniejszemu rozmiarowi foremki ciasto jest bardziej puszyste,
wilgotne i lepiej się prezentuje.
Klasyczne ucierane zawsze mile widziane :)
OdpowiedzUsuńDokładnie!
UsuńZapachniało latem i malinami z ogrodu :)
OdpowiedzUsuń