Mimo natłoku spraw do załatwienia, musiałam więc znaleźć czas na coś rabarbarowego - to szczęście nie trwa przecież wiecznie. U Deborah Madison znalazłam przepis, który zawiera moje ulubione połączenie smaków czyli rabarbar i pomarańczę, a którego jeszcze nie próbowałam - przepis na rhubarb fool. Na początku byłam dość sceptyczna, bo co jakiś mus może mieć niezwykłego do zaoferowania. Myliłam się jednak bardzo, ponieważ okazało się, że ten mus jest na prawdę spektakularny w smaku: słodko-kwaśny, niemal pikantny, intensywnie pomarańczowy i mocno waniliowy. Doceniły go nawet osoby, które za rabarbarem nie przepadają. Swoją wyjątkowość deser ten zawdzięcza z jednej strony niewielkiej liczbie składników, a z drugiej strony dość wyrafinowanym dodatkom, jakim są skórka pomarańczowa i cały strączek wanilii. Podczas gotowania tego musu w domu pachnie wręcz niebiańsko. Deser podajemy porządnie schłodzony, koniecznie razem bardzo gęstą ubitą śmietaną. Serdecznie zapraszam!
Mus rabarbarowo-pomarańczowy
(przepis podstawowy pochodzi z książki Deborah Madison The Green's Cookbook)
600-700 g rabarbaru
skórka starta z całej pomarańczy + sok wyciśnięty z polowy owocu
150-170 g cukru (lub do smaku - ja wolę mniej słodki)
cały strączek wanilii przekrojony wzdłuż lub 1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
Rabarbar myjemy, obieramy jeśli trzeba i kroimy na niewielkie kawałki. Umieszczamy w garnku wraz z cukrem, skórką pomarańczową, sokiem z pomarańczy i całym przeciętym wzdłuż strączkiem wanilii (jeśli używamy esencji waniliowej, to na razie jej nie dodajemy). Gotujemy na średnim ogniu, aż do utworzenia się gęstej dość jednolitej i gęstej masy w pięknym bordowym kolorze (15-25 minut). Należy pamiętać o mieszaniu rabarbaru zwłaszcza pod koniec gotowania, żeby się nie przypalił. Po ugotowaniu, wyławiamy z rabarbaru strączek wanilii, łyżeczką wyskrobujemy z niego ziarenka i dodajemy je z powrtem. Jeśli używamy esencji waniliowej, to dodajemy ją w tym momencie. Gotową gorącą masę przelewamy do miski i studzimy: najpierw na parapecie później w lodówce. Zimny mus przekładamy do pucharków i podajemy razem z ubitą śmietaną. Smacznego!
i do tego waniliowe lody!!!! pycha!
OdpowiedzUsuńjak najbardziej! Smacznego!
UsuńMagda, a można pakować mus do słoików (jak dżem albo konfitury) tak, żeby mogły sobie stać aż do zimy, czy trzeba zjadć od razu?
OdpowiedzUsuńCześć Asiu, przyznam się, że sama się nad tym zastanawiałam i z moich przemyśleń wynika, że powinno się to dać zrobić. Tzn. wlac gorący mus do wyparzonych słoików i porządnie zakręcić. Myślę, że warto dodać jednak dla pewności większą ilość cukru. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńDzięki! Na próbę spróbuję z kilkoma słoikami, dla pewności jeszcze je podgotuję, żeby się zawekowały jak trzeba :)
UsuńBardzo słusznie. Powodzenia w wekowaniu!
UsuńZrobiłam! :) Właśnie się studzą po wekowaniu. Pachniały obłędnie. Zrobiłam jeszcze w wersji z jabłkiem, zobaczę co z tego wyszlo jutro przy śniadaniu :)
UsuńWspaniale - bardzo się cieszę! Podziwiałam już Twoje wspaniałe weki na zdjęciach. Daj koniecznie znać, jak wersja z jabłkiem. Uściski!
UsuńWersja z jabłkiem troche słodsza, a ja nie przepadam za za słodkimi (z pomarańczą wyszło bomba), więc dodałam więcej soku z cytryny i jest jesdnocześnie lekko kwaskowate i słodkie. Super :) Narobiłam tuzin słoików, teraz stoją wszystkie do góry nogami iczekają na opakowanie :D
OdpowiedzUsuń